Sprzęt używany do wykonywania konkretnej aktywności sportowej z reguły jest tak zaprojektowany, aby pozwalał na wykorzystanie maksymalnego potencjału danej dyscypliny i nie przeszkadzał w jej uprawianiu. Tymczasem na trasach nordicowych często możemy spotkać osoby, które wykorzystują kije trekkingowe, próbując przy tym uprawiać Nordic Walking.
Pozwoliłem sobie zaryzykować stwierdzenie, że niektórzy próbują uprawiać Nordic, dlatego, że wiele osób zwyczajnie nie ma świadomości, jak powinna wyglądać prawidłowa technika, której poprawne praktykowanie jest niemożliwe z kijami trekkingowymi. Nie jest jednak moją intencją karcenie tu nikogo za to, że chodzi. Ważne, że dzięki kijom (nie ma znaczenia już jakim) wiele osób w ogóle wyszło z domu, zaczęło się ruszać i przy tym zadbało o stan swojego zdrowia. Celem tego artykułu jest pokazanie różnic pomiędzy dwiema formami aktywności fizycznej – trekkingowi z kijami i Nordic Walking – i zwrócenie uwagi na istotne różnice w sprzęcie, którego mylenie i niewłaściwe zastosowanie potencjalnie może być groźne.
Chyba nie trzeba nikomu przedstawiać czym jest Nordic Walking, tak więc w skrócie, dla jasności, wymienię tylko jego najważniejsze cechy: w tym sporcie używamy kijów do aktywowania górnych partii ciała i do jednoczesnego odciążania dolnych. Kije pozwalają na odpychanie się od podłoża, co przyspiesza marsz i wydłuża dystans jaki jesteśmy w stanie pokonać. Ważne jest to, że Nordic Walking uprawia się na stosunkowo płaskim podłożu, innymi słowy, nie chodzimy z tymi kijami w trudnym terenie, tj. w wysokich górach, skalistych trasach, trawiasto-bagiennych łąkach itd.
Z kolei trekking z kijami jest właśnie receptą na trudny teren, te kije mają za zdanie również odciążać kolana, biodra i kręgosłup, ale w tym wypadku, zwłaszcza przy wędrówkach z dużym plecakiem. Dlatego też te kije muszą być cięższe i stabilniejsze od nordicowych. Przeznaczone są do wchodzenia i schodzenia po skalistych ścieżkach (przy czym trzeba regulować ich długość w zależności od nachylenia, np. przy zejściach będą dłuższe), sprawdzania dna na terenach podmokłych, zapierania się przy silnym wietrze. Mają więc głównie dwie funkcje – odciążającą (amortyzują dodatkowe obciążenie trepa) i podpierająco-stabilizującą – dlatego też kije trekkingowe są długie (standardowo ustawia się je na wysokość kilku centymetrów ponad łokieć) i podczas marszu powinno się je trzymać w pozycji zbliżonej do pionowej względem podłoża i bardziej wysunięte przed sobą niż kije do Nordicu.
Budowa tych dwóch typów kijów jest znacząco różna, zacznę więc porównywanie i konstrukcji od górnej części kijów:
1. Rękojeść w obydwu rodzajach jest tak wyprofilowana, aby zwiększyć ergonomię marszu, tylko że marsz trekkingowy i nordicowy to dwie różne rzeczy! Rękojeść kija do Nordicu jest smuklejsza, bardziej spłaszczona i wygięta pod delikatnym kątem w górnej części, natomiast w kiju trekkingowym jest większa, często ma wyprofilowane wgłębienia na palce i jest zakończona z obydwu stron zgrubieniem.
2. Rękawiczka w kiju nordicowym jest dopasowana do dłoni, przylega do niej i ma za zadanie utrzymać kij w odpowiednim położeniu podczas wypuszczenia go z uchwytu w końcowej fazie ruchu. W kiju trekkingowym nie ma rękawiczki, jest tylko regulowany pasek, który zapobiega niespodziewanemu wysunięciu się kija i jego zgubieniu, w tym wypadku, przy wyrzucie ręki i puszczeniu rękojeści kij wylądowałby na ziemi.
3. Materiał z którego wykonuje się trzon kija jest zazwyczaj podobny. W kijach trekkingowych nie stosuje się włókna węglowego i cienkiego aluminium, a w najtańszych modelach napotkać możemy nawet ciężką stal. Te kije muszą być wytrzymalsze od nordicowych, dlatego też są zrobione z grubszego metalu i przez to, siłą rzeczy, są zawsze cięższe.
4. Kształt całego kija do Nordic Walking może też być różny od trekkingowego, zdarza się, że kije nordicowe są lekko wygięte, często też nie mają regulacji długości. W trekkingu byłoby to niepraktyczne, ważna jest tam wytrzymałość sprzętu i możliwość dostosowania go do terenu. Dodatkowo niektóre kije górskie posiadają system amortyzacji chroniący stawy przed uderzeniami. W Nordicu skutkowałoby to marnowaniem cennej siły odepchnięcia.
5. Talerzyki w Nordicu nie pełnią bardzo ważnej roli, zapobiegają tylko minimalnemu zapadaniu się w piasek i lekko grząski grunt, dlatego też są małe albo wcale ich nie ma. Do kijów trekkingowych natomiast dodaje się dwa komplety: letnie (mniejsze) i zimowe (większe, na śnieg itp.), ponieważ w momencie, gdy podłoże jest niepewne, kije nie mogą się zapadać albo wchodzić zbyt głęboko pomiędzy skały.
6. Groty są niezwykle ważne dla każdych kijów, w Nordicu stosuje się głównie zaostrzone końcówki, pozwalające na szybkie złapanie przyczepności, a w trekkingu ścina się je na płasko, aby dobrze klinowały się pomiędzy kamieniami i korzeniami.
Różnic jak widać jest dość sporo, tak więc jeśli byśmy pomylili kije i na górską trasę zabrali ze sobą te nordicowe, to zagrożenie mogłoby być dość poważne. W najlepszym wypadku złamalibyśmy tylko kij i przeklinając naszego pecha poszlibyśmy dalej, a w najgorszym złamalibyśmy kij, stracilibyśmy równowagę i spadlibyśmy ze skał. Jest to jednak dość oczywisty i łatwy do wyobrażenia sobie scenariusz, ale co by się stało gdybyśmy przypadkiem zabrali kije trekkingowe na wycieczkę nordicową? Na pewno towarzyszyłoby nam uczucie dyskomfortu, nie moglibyśmy przestrzegać prawidłowej techniki (chodzi głównie o wypchnięcie ręki za linię pośladków), przez co skróciłby nam się ruch rękami, a wtedy, przy za długich kijach, przenieślibyśmy je do przodu i albo byśmy się na nich opierali, albo taszczyli je bez ładu i składu. W jednym i drugim wypadku kije nie byłyby nam specjalnie pomocne, a tylko utrudniałyby marsz. Trzymając kije z przodu i używając ich jak lasek, po pewnym czasie (zapewne kilkunastu takich spacerach) zaczęlibyśmy czuć ból w łokciach i ramionach, które byłyby dodatkowo obciążone, doszedłby do tego też problem z kręgosłupem, gdyż nasza postawa byłaby nienaturalnie wygięta i w efekcie, dużo i często chodząc, wyrządzalibyśmy sobie sporo krzywdy. Ze względu na potencjalne zagrożenia, z czystym sercem, zachęcam do uważnego przyjrzenia się kijom przed wyjściem z domu i do zabrania ze sobą odpowiedniej pary.